wtorek, 21 października 2014

To nie tylko zły dzień..

''Gdybyśmy mogli popełnić
samobójstwo swoich
myśli
i odrodzić się
ponownie...''



Dzisiejsza pogoda jest dobra na popełnienie samobójstwa. Wieje i jest zimno jak w naszych sercach a chujowość tego dnia przekracza moje pojęcie chujowego dnia.
Powiem szczerze, że będąc u babci i nie widząc ani matki ani siostry jest lepiej. Naprawdę lepiej bo ostatnimi czasy nie hamowałam się z płaczem przed nikim. Nie potrafiłam.


niedziela, 19 października 2014

Myślenie boli.. szczególnie w nocy.

Ucieczka z domu? Czemu nie.. Jednak teraz to nie wchodzi w grę bo na jakiś czas przeprowadziłam się do babci. Jest lepiej. Ale tylko w tej sprawie. Nadal wszystko w mojej psychice jest takie samo jak było.. Wszystko się coraz bardziej sypie a ja zaczynam się o siebie martwić. Czy to normalne, że mam wymyślonego przyjaciela? Nie? A jednak.. Nie wiem czy mam to brać jako zastąpienie sobie samotności czy jednak to już podchodzi pod schizofrenię. Boję się.. 

''Szczęście ma to do siebie, że każdy odczuwa je z innych powodów. Czasami się zdarza, że ludzie się lubią, bo mają podobne powody do radości, fakt. Ale nic poza tym. Nigdy nie dziw się, jeśli ktoś się smuci, kiedy, w twoim mniemaniu, powinien skakać z radości. To jakby postawić przed kimś lustro w nadziei, że nie zobaczy swojego odbicia tylko Twoje.''

Ugh... to już ponad dwa lata. I brakuje mi go. Ale nie myślę o nim już tak często i to jest duży plus. Myślę, że nawet będę potrafiła kiedyś zapomnieć. Ale jeszcze nie teraz..
Hm.. Pan M... Jest taki przewidywalny.. Wkurza mnie ta jego obojętność. I obiecywałam sobie, że nie będę się w to wszystko angażować a teraz siedzę i zanoszę się płaczem.. Nienawidzę tego.

środa, 24 września 2014

Środa.

Patrzę przez okno. Wokół ciemno, deszcz. Czuję się jakby była zima. Muszę ciągle wkuwać. Na nic nie mam czasu. Piszę jakieś wypracowania i referaty. Uczę się o budowie wirusa grypy, później i tak nic z tego nie pamiętam. I sama chyba będę chora. Ogólnie nastrój mam paskudny. Gapię się w sufit. Bezmyślnie siedzę przed telewizorem albo laptopem. Wszystko widzę w ciemnych barwach. Z domu wcale nie wychodzę, jedynie z psem na spacer. I jeszcze ta jesień za oknem. W takim świcie nie może być fajnie. Zostaję w domu. Przynudzam. Tak mnie jakoś naszło. Znowu wspominam. Nienawidzę momentu, gdy nagle robi mi się panicznie przykro bez powodu. Rozpamiętuję pewne sprawy chociaż wiem, że nie powinnam. Ale to wciąż cholernie boli. Jest mi wszystko jedno i milczę coraz częściej. Jestem chora, smutna i samotna, boli mnie i chyba się pogorszy.

https://www.youtube.com/watch?v=BwWzSyxNc9I&spfreload=1&hd=1

Nie śpię. Nie mogę. W nocy myślę. Dużo. Za dużo. Powinnam spać. Chodzę niewyspana i czuję się jak na prochach. Mam podkrążone i czerwone oczy. Nie daję rady. Znowu myśli samobójcze. W domu tylko krzyk. 

''Nocą najlepiej się wspomina,
Najlepiej się rozmawia,
Najlepiej się rozkminia.
Bo kto powiedział,
Że w nocy się śpi?''


niedziela, 21 września 2014

Przyszłość..

Przez te kilka dni kiedy zaniedbywałam bloga myślałam o życiu. Czyli standard. Ale to nie było zwykłe myślenie. Dzisiaj też to robię.  Pogoda jest wspaniała. Wielu ludzi pewnie pomyśli, że oszalałam ale za oknem jest deszcz i atmosfera jaka panuje w domu, w którym znowu jestem sama jest przecudowna. Siedzę pod kocem z kubkiem kawy w ręku i piszę. Myślałam więc o przyszłości. Jak to będzie za kilka, może kilkanaście lat. Czy nadal będę mieszkać tu gdzie teraz, czy moi 'przyjaciele' będą ze mną, czy szczęśliwie się zakocham a co najważniejsze czy będę tym kim zawsze chciałam być.
A chcę być kimś kogo ludzie będą akceptować. Kto nie będzie musiał się niczego wstydzić. Nie będzie miął żadnych problemów ani zmartwień. Wiem, że to niewykonalne ale warto sobie pomarzyć.

'Coraz więcej ludzi potrafi pisać patrząc w szklany ekran. Ale coraz mniej ludzi potrafi mówić patrząc prosto w oczy.''


No właśnie. Nie zawsze mówimy to o czym myślimy i nie myślimy o tym co mówimy. I to jest błąd. Największy z możliwych. 

sobota, 13 września 2014

Przeszłość.

''Człowiek: z zewnątrz mur, w środku ruina.''

Wczoraj robiłam sobie kazania ma temat miłości i tego, że na nią nie zasługuję a jednak ktoś mnie kiedyś pokochał. I to tak, że nie mogę zapomnieć o tej osobie od dwóch lat. I wiem, że jestem naiwna ciągle wierząc w to, że on napisze, że zadzwoni, że wszystko wyjaśni. I że będzie jak dawniej. Ale wiem również, że tak się nie stanie. Klamka zapadła i nie ma już odwrotu. Trzeba się z tym pogodzić co wcale nie jest takie łatwe. Piję dzisiaj już trzecią kawę i znowu płaczę. 

''Tęsknię za czymś pięknym, idealnym, cudownym i czymś przez co płaczę, ponieważ wiem, że to coś co nigdy nie wróci. Tęsknię za przeszłością.''

Kiedyś było naprawdę idealnie. Miałam osobę, która mnie kochała i to mi wystarczało ale kiedy to wszystko się skończyło zaczęło się psuć. Ja się zmieniłam, stałam się bardziej wrażliwa i z czasem przestałam dawać sobie z tym wszystkim radę. Potrzebowałam pomocy i nadal jej potrzebuję. Wszyscy jesteśmy tacy naiwni. Dajemy się wykorzystywać nawet nie zdając sobie z tego sprawy. 

piątek, 12 września 2014

Miłość?

"Kiedy człowiek pierwszy raz się zakochuje, jego życie nieodwracalnie się zmienia i choćby nie wiedzieć jak się próbowało, to uczucie nigdy nie zniknie (...) I cokolwiek byś zrobił, zawsze zostanie  z tobą. Na zawsze."


Miłość. Czym tak właściwie jest? Coś co łączy dwójkę ludzi na zawsze czy z naukowego punktu widzenia tylko podwyższone stężenie fenyloetyloaminy w organizmie. Efekty zakochania są podobne, do tych które odczuwają narkomani po zażyciu narkotyków. Mówiąc krótko, jesteśmy wtedy na 'miłosnym haju'. Miłość zatem jest chemią, uzależnieniem, a co za tym idzie, chorobą. Jesteśmy więc chorzy na miłość. Głupio brzmi ale możemy to tak określać. Poznając kogoś nie wiemy co będzie kiedyś. Może nasze drogi się rozejdą? A może jednak będzie z tej przyjaźni, która się wytworzyła coś więcej? Właśnie taka niepewność nas denerwuje. I cały w tym urok, że nic nie wiemy. Cały ten zachód z miłością jak dla mnie jest niepotrzebny. Te maślane oczka, przysłowiowe motyle w brzuchu i te wszystkie pierdoły. Całkiem zbędne są też te wszystkie zdrobnienia. Czy naprawdę nie idzie mówić do siebie po imieniu? Chyba po to je mamy? Kiedyś moja przyjaciółka opowiadała o swojej pierwszej radce z chłopakiem. Kino, kolacja, kwiaty i romantyczny wieczór. Czyli taki pakiet standardowy. Jednak ja wolę iść na imprezę, wypić piwo i pograć w domu w fife. Lepsze to niż szlajanie się po mieście wieczorem. Jednym słowem, miłość nie jest dla mnie.